Pandemia wiatraków, paneli słonecznych i akumulatorów – czyli dlaczego polityka klimatyczna UE jest sprytnie wyreżyserowanym humbugiem.
Europejska polityka Zielonego Ładu w świecie racjonalnym, zarządzanym przez odpowiedzialnych polityków i zamieszkałym przez zdroworozsądkowe społeczeństwa nie miałaby racji bytu.
I nie dlatego, że Europejczycy nie dbają o środowisko. Jest wręcz odwrotnie. Ja sam i niemal wszyscy których znam, w mniejszym lub większym stopniu podejmują każdą decyzję z uwzględnieniem aspektów ekologicznych. Niemal obsesyjnie dbam o redukcję zużycia wody i energii, segregację śmieci. Podejmuję zrównoważone decyzje turystyczne, korzystam z publicznego transportu, nie marnuję żywności, wspieram działania proekologiczne. I w tym duchu staram się uczyć moich studentów.
Dlaczego więc nie popieram Europejskiego Zielonego Ładu? Mogłoby się przecież wydawać, że to najwspanialsza idea Komisji Europejskiej, perła w koronie nowych idei rozwoju naszej cywilizacji, etc.
Niestety ani to perła, ani idea, ani też dobry pomysł. Zresztą wystarczy popatrzeć na otaczający nas świat. European Green Deal sterowany przez Republikę Federalną Niemiec stał się jednym z zasadniczych fundamentów uzależnienia Europy od rosyjskich surowców i agresji Rosji na Ukrainę. W rezultacie RFN i cała UE pośrednio odpowiada za tragedię milionów Ukraińców. A także za nędzę i głód milionów mieszkańców naszego globu w nieodległej przyszłości. Pisałem o tym tu: Nadciąga zielone tsunami, czyli słów kilka o zielonym ładzie
Pisząc RFN i cała UE, mam dokładnie na myśli to, że za ten bezmyślny akt odpowiada także Polska. Przedstawiciele naszego rządu i Parlamentu przytupnęli temu pomysłowi zgadzając się na jego realizację. Gorzej, jeszcze zostaliśmy przy okazji wystrychnięci na dudka (zamiast wsparcia dociążono nas dodatkowo dziesiątkami kamieni milowych na drodze do KPO), co stawia nas w raczej trudnej sytuacji. Jednak warto podkreślić, że stało się to na nasze własne życzenie.
Dlaczego Zielony Ład jest bez sensu i raczej jest to pandemia wiatraków, paneli słonecznych i akumulatorów? Ponieważ przeczy wszelkim podstawowym instynktom, którymi kieruje się homo sapiens. Nikt bowiem dobrowolnie nie sprowadza na siebie ubóstwa i niepewność egzystencjalną (niedobór żywności, czy brak źródeł energii).
Tymczasem to właśnie dzieje się dziś w wyniku forsowania idei neutralności klimatycznej. Droga do niej, w kolejnych trzech dekadach, wiedzie bowiem przez zależność od rosyjskich surowców. A ostatecznym jej rezultatem będzie droga energia i jeszcze droższa żywność. Tego typu decyzje i ich wdrażanie w życie wymagają więc ingerencji państwa. A także stosowania prawnego i ekonomicznego przymusu przez państwo wobec swych obywateli. To się właśnie dzieje w Europie Zachodniej.
Dodatkowo sytuację utrudnia to, że w odróżnieniu od XVII wieku, dzisiejsza Europa ma bardzo niewiele do powiedzenia w skali globalnej. Co więcej niesie ze sobą bagaż nierozliczonych krzywd wyrządzonych licznym społeczeństwom Azji, Afryki i Ameryki Łacińskiej. Tam nikt Europejczyków nie chce i nie będzie słuchać. I nikt dobrowolnie nie odda marzeń o lepszym życiu w imię europejskich fiksacji o neutralności klimatycznej.
Dlatego widoczną konsekwencją dążeń do Zielonego Europejskiego Ładu stała się krzywda Ukraińców, odejście od atomu i uzależnienie od rosyjskich surowców, eksploatacja metali ziem rzadkich w państwach afrykańskich i spadek poziomu życia Europejczyków.
Jak zawsze odpowiedź znajdziemy na bankowym koncie. Tam gdzie miliony cierpią i ubożeją, tam też nieliczna garstka czerpie niebotyczne korzyści. Tak o rynku turbin wiatrowych czytamy w artykule Najwięksi producenci turbin wiatrowych w 2021 roku: „Duński producent Vestas uplasował się na szczycie rankingu, dodając 15,2 GW do energetyki wiatrowej na całym świecie. Jest to przewaga wynosząca 3,2 GW nad najbliższym konkurentem, chińskim producentem Goldwind, który zajął drugie miejsce z wynikiem 12 GW. Siemens Gamesa zajęła trzecie miejsce w rankingu”.
Łatwo zauważyć, że tracący konkurencyjność i rynki zbytu europejscy producenci przerzucają koszty swego funkcjonowania na Europejczyków. A swą dalszą egzystencję widzą w : 1. tanich surowcach z Rosji 2. Pozyskaniu kapitału z kieszeni europejskich podatników poprzez polityki typu Zielony Ład.
I ta strategia prawie się udała, przy naszej zgodzie. Ale „prawie” robi zasadniczą różnicę. O którą walczą dziś Ukraińcy w Doniecku i Chersoniu.
Neutralność klimatyczna jest humbugiem i tak należy ją traktować. Ale ochrona środowiska humbugiem już nie jest. Zamiast przeznaczać pieniądze na fatamorganę powinniśmy raczej dążyć do:
Tak, tym powinniśmy się w kwestiach ekologii zająć, ale takie działania nie generują zysków, tylko koszty. Zamiast tego budujemy więc farmy wiatrowe na niemieckich patentach i instalujemy chińskie panele słoneczne, a za dwadzieścia lat pozostawi nas to z problemem jak zużytkować bezużyteczny wiatraczek i zdemontować panele z dachu, który ni jak nie da się poddać się recyklingowi. Znacznie wcześniej rozwiązać będziemy musieli problem zużytych akumulatorów (jeżeli tylko uda nam się zdobyć wystarczającą ilość surowców by je wyprodukować). Inaczej mówiąc na lata zostajemy w świecie ogarniętym pandemią OZE (odnawialnych źródeł energii) zamiast przygotować się do zmian klimatycznych i posprzątać to co nabałaganiliśmy.
Tagi: ekologia, gospodarka, Ukraina, Zielony Ład