Zapytani, o to co jest najgorszą konsekwencją inwazji barbarzyńców z Azji na Ukrainę, odpowiemy bez wahania: cierpienia ludności cywilnej, śmierć i zniszczenie. Ta wojna to niezrozumiała, dla większości z nas, tragedia Ukraińców. Nie będę jednak pisał o tym co wyprawiają sowieckie wojska na Zadnieprzu. Bez ustanku pojawiają się nowe filmy i reportaże z miejsc niszczonych przez rosyjskich sołdatów. I chyba po raz pierwszy doceniam youtuba, zgadzając się, że w tej sytuacji obraz znaczy więcej niż słowa.
Napiszę o innym aspekcie, otóż wojna na Ukrainie to Wielki Głód na świecie. Okazuje się bowiem, że to co widzimy na ekranach telefonów, telewizorów i laptopów, to niestety nie wszystko. Wielki głód czeka ponownie Ukrainę i cały słabiej rozwinięty gospodarczo świat.
Plan Putina i jego sztabowców – choć przygotowany z typowo postsowieckim dziadostwem – ma niestety daleko większą, niż teren Ukrainy – siłę rażenia i niszczenia. Ludobójstwo, które dokonuje się na przedmieściach Kijowa, Chersonia, Charkowa, Mariupola i w dziesiątkach innych ukraińskich miast i wsi jest wstępem do tragedii.
Dokona się ona ponownie na Ukrainie (tak jak w latach 30-tych ubiegłego wieku), ale także w innych miejscach świata. Często położonych setki i tysiące kilometrów od walczącego bohatersko kraju nad Dnieprem. Tej tragedii nie będą tym razem towarzyszyć wybuchy pocisków Iskander i Grad. Odbywać będzie się ona w niemal zupełnej ciszy, bo wtedy właśnie nadchodzi Wielki Głód.
Świat stoi u progu głodu, który będzie nieuchronną konsekwencją wojny na Ukrainie i dotknie w najbliższych miesiącach i latach najsłabiej rozwinięte i najbiedniejsze kraje świata.
Źle napisałem.
To nie konsekwencja wojny na Ukrainie, co raczej przygotowany z morderczą premedytacją plan wojny hybrydowej w rosyjskim wykonaniu. Głód i wywołane nim migracje stanowić mają narzędzie do wywierania nacisku na zachodni świat, a w szczególności na państwa członkowskie Unii Europejskiej. W jaki sposób Putin chce uzyskać możliwość wywierania presji na państwa UE poprzez zarządzania dostatkiem i głodem?
Otóż oba prowadzące wojnę kraje odpowiadają za produkcję i eksport olbrzymiej części (około 25 procent) światowej produkcji pszenicy. Jeszcze większy jest ich udział w globalnej produkcji jęczmienia. Bardzo ważny jest także eksport kukurydzy. Co więcej, zarówno Ukraina jak i Rosja to olbrzymi producenci olejów roślinnych, a główna część światowego importu oleju słonecznikowego pochodzi właśnie z tych krajów.
W latach poprzedzających rosyjską inwazję na Ukrainę oba kraje eksportowały zboża głównie do państw Azji i Afryki. Dla nikogo nie jest pewnie zaskoczeniem, że większość państw najsłabiej rozwiniętych tam właśnie się znajduje. Warto tu jednak wspomnieć, że największymi importerami ukraińskiej i rosyjskiej pszenicy jest Egipt, Nigeria, Sudan i Turcja, ale także Bangladesz, Indonezja i Pakistan.
Tyle, że w wielu państwach afrykańskich i azjatyckich jeszcze w poprzednich latach klęski głodu pojawiały się regularnie. Przyczyn głodu w Syrii, Sudanie Południowym, czy Jemenie doszukać się można w toczonych tam niemal bez przerwy wojnach. W innych państwach Afryki i Azji wielki głód jest konsekwencją nędzy, gwałtownych zmian klimatycznych i niewydolności tamtejszych instytucji publicznych. A dziś wygląda na to, że wraz z okrucieństwem Kremla wracamy do tragedii przypominającej tę z Etiopii z lat 80-tych ubiegłego wieku.
Bez znaczenia wydaje się fakt, że w trakcie kilkudziesięciu lat, które upłynęły od klęski głodu w Etiopii, świat bardzo rozwinął technologie produkcji rolnej, które znacząco zwiększają efektywność pierwszego sektora. W latach 1983-1985 świat bezradnie patrzył jak zagłodzonych zostaje milion mieszkańców Etiopii. W chwili obecnej Afrykę czeka to samo.
Nie, nie to samo. Przecież świat przeżył nieprawdopodobną rewolucję technologiczną, która przyniosła niebotyczny dobrobyt garstce wybrańców. Alterglobaliści mówią, że 30 najbogatszych osób posiada majątek równy majątkowi czterech MILIARDÓW najbiedniejszych. Wystarczy chwila refleksji – po wcześniejszym szoku poznawczym – by dojść do wniosku, że to prawda. A to oznacza, że mieszkamy w jeszcze mniej sprawiedliwym świecie niż 40 lat temu. I jeszcze bardziej jesteśmy odpowiedzialni za to co na naszym globie się dzieje.
Scenariusz pisany na Kremlu wygląda mniej więcej tak:
70% pszenicy dostępnej w Turcji pochodzi z Ukrainy, podobna sytuacja jest w Egipcie czy Sudanie. Turcja jest dzisiaj tym państwem w skali globalnej, które zapewniło miejsce do życia największej ilości uchodźców. Są to uchodźcy głównie z Syrii (na marginesie kryzys syryjski także jest konsekwencją barbarzyństwa sowietów). Pewnie jednak jeszcze w tym tygodniu na pierwszym miejscu pod względem ilości przyjętych uchodźców znajdzie się Polska, zastępując państwo tureckie.
Obozy dla uchodźców finansuje Unia Europejska. Transferuje miliardy euro do tureckiego budżetu. Ale za opiekę nad uchodźcami odpowiedzialny jest prezydent Erdogan.
Łatwo jest mi sobie wyobrazić, kto w Turcji pierwszy nie dostanie pieczywa, gdy na półkach braknie mąki. I co zrobią 3 miliony syryjskich uchodźców, gdy pojawi się wielki głód?
Miliony uchodźców z Turcji będą próbować dotrzeć do Unii Europejskiej przez Bałkany, Białoruś czy też Grecję. Dołączą do nich kolejne miliony z państw Afryki Północnej i Równikowej.
I kolejnych kilka milionów Ukraińców, gdyby wojna trwać miała kolejne miesiące, a nawet lata. A przez Białoruś i Morze Śródziemne ciągnąć będą imigranci zarobkowi z Azji. I wyszkoleni terroryści z każdego miejsca na świecie, opłacani przez Moskwę.
Scenariusz destabilizacji sytuacji politycznej i społecznej sprawdzany był już na granicy polsko-białoruskiej w ostatnich miesiącach. Celem było zbadanie reakcji polityków i sprawności administracji. Polska służba graniczna wraz z wojskiem i rozsądnym podejściem społeczeństwa, sprawdziły się w 100%. Gorzej z politykami goniącymi z torbami z Ikei i zawodzącymi do księżyca o krzywdzie wyrządzanej biednym uchodźcom. A tak naprawdę byczkom rzucającym kamieniami i demolującym polską granicę. I to jest znakomity punkt zaczepienia dla rosyjskich służb specjalnych.
Taki scenariusz wyraźnie jest dziś preferowany na Kremlu. Długotrwała wojna polega przede wszystkim na niszczeniu cywilnej infrastruktury, zastraszaniu społeczeństwa i zrównaniu z ziemią podstaw gospodarczych Ukrainy. W dłuższej perspektywie doprowadzi do ucieczki z kraju nie trzech milionów, a połowy populacji.
To i zapewne zastosowane w przyszłości narzędzia rozerwania spójności społecznej państw Europy Centralnej – w postaci aktów terroru, prania mózgów w internecie i zastraszania inwazją – będzie miało na celu zmiany polityczne w tym regionie. I może skutkować uzyskaniem uległości Polaków, Litwinów czy Rumunów.
Równocześnie presja na społeczeństwa zachodniej części UE będzie się pogłębiać. I wpłynie na zachodnią scenę polityczną i możliwości obronne państw NATO. Będzie ona konsekwencją imigracji i kolejnych aktów terrorystycznych. Ale także poczucia bezradności wobec głodu, który dotknie miliony mieszkańców dawnych europejskich kolonii.
Jedyna szansa by ten scenariusz nie w pełni się zrealizował leży w tym, że Rosja zbankrutuje. Albo zostanie pokonana w wojnie przez Ukrainę. Bankructwo ekonomiczne i smuta polityczna silnie zmniejszy możliwości oddziaływania azjatyckich barbarzyńców na procesy zachodzące w skali globalnej. To da szansę na przeciwdziałanie głodowi i kolejnym falom światowej emigracji.
Tylko, że dziś wyraźnie widać sprzeczne interesy i infiltrację klasy politycznej w Europie. Zarówno tej która rządzi, jak i tej która znajduje się w opozycji. Pieniądze z Kremla, wsparte naiwnością czy wręcz głupotę polityków w niemal każdym europejskim państwie, są w stanie zdziałać cuda.
Wystarczy tylko wspomnieć o uzależnieniu Europy poprzez import surowców z Federacji Rosyjskiej w ramach dążenia do osiągniecia neutralności klimatycznej (Co łączy liberalną demokrację w Afganistanie i Zielony Ład w Unii Europejskiej?) Tymczasem od tego jak bardzo świat ustąpi Putinowi, a raczej jak mocno mu się dziś przeciwstawi zależy zarówno nasze bezpieczeństwo. I życie milionów ludzi w biednych państwach Afryki i Azji. Postawa państw Zachodniej Europy w dużym stopniu zadecyduje czy wojna na Ukrainie wywoła Wielki Głód na świecie.
Tagi: Federacja Rosyjska, gospodarka, Ukraina, Unia Europejska