Czy zielony ład to zagrożenie? W mojej opinii jak najbardziej. Zielone tsunami, czyli utopia, którą próbują zaserwować nam brukselscy urzędnicy, będzie kosztować Południową i Centralną Europę niebotyczne wyrzeczenia. Raz na zawsze zakończy także marzenia biedniejszej części europejskich społeczeństw o osiągnięciu poziomów zamożności. Poziomów choćby zbliżonych do tych obserwowanych w krajach Północnej Europy.
To nie jest tak że środowisko, ekologia, czy zrównoważony rozwój niewiele dla Polaków znaczą. Wręcz odwrotnie. Wszyscy moi znajomi starają się w mikroskali podejmować takie działania, które ograniczają nasz wpływ na środowisko naturalne. Ale tym bardziej właśnie przeraża mnie „rozmach” podejmowanych przez Unię Europejską działań w zakresie dążenia do neutralności klimatycznej. Te działania skutkować będą, w moim przekonaniu, rezultatami dokładnie odwrotnymi od zamierzonych. Zamiast naprawiać to co zostało zniszczone, te obecnie istniejące zniszczenia green deal dodatkowo pogłębi. Ucierpi nie tylko środowisko naturalne, ale także ostatnie, niewielkie i z trudem wypracowane ekonomiczne i społeczne sukcesy. Niedawno wyrwani z nędzy mieszkańcy Południa i Wschodu Europy – ponownie zaczną klepać biedę.
Spróbuję wyjaśnić, dlaczego obawiam, się, że niebotyczne kwoty wydane na odnawialne źródła energii i neutralność klimatyczną mogą przyczynić się w mikroskali do dalszej degradacji środowiska naturalnego. I dlaczego wepchną miliony osób w ubóstwo energetyczne i ekonomiczne. Posłużę się przykładem.
Na wysoki poziom zanieczyszczenia powietrza w Polsce wpływa przede wszystkim tak zwana niska emisja. Są to zanieczyszczenia pochodzące z gospodarstw domowych i niewielkich przedsiębiorstw. Jeżeli chodzi o duże bloki energetyczne to obecne technologie pozwalają wychwycić blisko 100% pyłów, które powstają w procesie produkcji energii.
Ceny źródeł energii gwałtownie rosną, co jest nieustającą tendencją ostatnich lat. To oznacza, że wydane w ostatnich latach olbrzymie pieniądze na unowocześnienie i wymianę pieców w jednorodzinnych domach będą wydatkiem bezsensownym. Dlaczego? Odpowiedź jest dosyć prosta. Jeżeli ludzi nie będzie stać na zakup tradycyjnych nośników energii to do pieców ponownie zaczną trafiać śmieci, plastik i pozostałości po stolarce meblowej. Nikt bowiem nie będzie myślał o ochronie środowiska w środku polskiej zimy, gdy pierwszym i zasadniczym celem będzie ogrzanie domu.
Jeżeli nie będzie stać mieszkańców na zakup drogiego gazu, a energia w gniazdku kosztować będzie krocie, to z wyższych poziomów piramidy Maslowa, na które Polacy, Hiszpanie czy Włosi mozolnie wspinają się od trzech dekad, ponownie spadną oni na najniższy poziom hierarchii potrzeb. Powrócą tym samym do podejmowania podstawowych dla przetrwania decyzji, w tym ogrzewania domów zimą butelkami PET. Podobne działania dotyczyć będą wielu aspektów funkcjonowania człowieka w środowisku naturalnym. Gdy zasadniczą kwestią stanie się przetrwanie zimy albo potrzeba zaspokojenia głodu, kwestie ochrony środowiska staną się całkowicie nieistotne.
Można zadać sobie pytanie, dlaczego Unia Europejska, w tak krótkim czasie, próbuje zbudować zupełnie nową, neutralną klimatycznie, utopię. Euro-entuzjaści powiedzą, że zmiany zachodzące w przyrodzie, przede wszystkim te związane z globalnym ociepleniem, wymagają gwałtownej i natychmiastowej reakcji. Ma nią być Frans Timmermans – europejski superman w postaci wiceprzewodniczącego wykonawczego odpowiedzialnego za Europejski Zielony Ład. Tu należy przyznać, że przed tak nazwanym stanowiskiem w brukselskiej administracji drżą narody. I drżą słusznie, bo neutralne klimatycznie szaleństwo odczują wszyscy na własnej skórze).
Euro-pesymiści tymczasem powiedzą, że szans na neutralność klimatyczną w skali globalnej nie ma. Dowiodą także, że skoordynowanego podejścia i gigantycznych nakładów wymaga przecież przywrócenie środowiska do jego w pierwotnych funkcji. W tym na przykład oczyszczenie oceanów z plastiku, dbanie o lasy deszczowe, ograniczenie ilości chemii stosowanej w rolnictwie i masę innych.
Tymczasem wygląda na to, że działania zmierzające do popraw jakości środowiska nie cieszą się nadmiernym zainteresowaniem ani rządów, ani globalnych firm. Te ostatnie są swoją drogą odpowiedzialne za większość dokonanych w środowisku zniszczeń. Brak zainteresowania nie powinien nas dziwić, ponieważ trudno oczekiwać zysków z oczyszczania Pacyfiku z plastiku czy przywracania do naturalnych funkcji lasów deszczowych. Dbanie o lasy deszczowe Afryki i Ameryki Południowej oznacza jednocześnie kurczenie się pastwisk potrzebnych sieciom fastfoodowym. Oznacza też likwidację plantacji dających olej palmowy do produkcji ciasteczek oreo. No a jak tu żyć bez oreo?
Oczyszczanie środowiska ze śmieci nie gwarantuje zysków, inaczej natomiast wygląda wysokość przychodów ze sprzedawanych innowacyjnych technologii, prowadzących do neutralności klimatycznej. Tu w skali globalnej, przychody, a pewnie także i zyski sięgać będą prawdopodobnie dziesiątków czy wręcz setek bilionów dolarów.
Rząd polski szacuje wydatki związane z osiągnięciem neutralności klimatycznej na poziomie 4, a może 5 bilionów złotych. Komisja Europejska szacunki ma zdecydowanie niższe, bo około 1,5 biliona PLN. Jeżeli uśrednimy te koszty to wyjdzie nam kwota sięgająca 2 – 3 bilionów złotych polskich. Jeżeli ten plan się powiedzie to do roku 2030 zredukujemy o 55% emisję CO2. A do roku 2050 jako jedyny obszar na całym naszym globie Unia Europejska, w tym Polska, w ogóle nie będzie emitować gazów cieplarnianych do atmosfery.
Aby to było jednak możliwe nie tylko ciężki przemysł i elektrownie węglowe muszą być obciążone kosztami transformacji energetycznej. Także inne sektory, jak rolnictwo czy budownictwo. To także na nie spadnie konieczność zakupu certyfikatów uprawniających do emisji dwutlenku węgla, a w rezultacie ponoszenia gigantycznych kosztów transformacji. Jeżeli popatrzymy na strukturę naszej gospodarki, w której właśnie te rodzaje działalności budują nasze PKB, to nietrudno zauważyć, że koszty społeczne transformacji będą nie do uniesienia dla polskiego społeczeństwa. Zresztą w podobnej sytuacji są pozostałe kraje naszej części Europy, a także jej południowa część.
Z dążeniem do neutralności klimatycznej związane jest ubóstwo energetyczne. A także zwykła bieda będąca efektem gwałtownie rosnących cen. Przecież koszt energii wliczany jest w cenę końcową każdego nabywanego produktu. Te koszty zdominują obraz uboższych państw Europy w najbliższych latach. Wystarczy już dziś spojrzeć na ceny uprawnień do emisji CO2, które nabywają podmioty gospodarcze działające w obszarze elektroenergetyki, ciepłownictwa, przemysłu i lotnictwa. W trakcie ostatnich pięciu lat, jak pokazują dane w tabeli 1, wzrosły one ponad 20-krotnie! A przecież za cenami certyfikatów podążają koszty przedsiębiorcy, czyli ostatecznie ceny produktów, które kupujemy w sklepach.
Dlaczego więc osoby podejmujące decyzje, zarówno na poziomie Unii Europejskiej, jak i na poziomie poszczególnych krajów członkowskich, z taką nonszalancją akceptują te rozwiązania? Przecież niemal ze stuprocentową pewnością zakończą one okres wzrostu gospodarczego. A ten w Europie Zachodniej trwał niemal bez przerwy od końca 2 wojny światowej. W Europie Centralnej w zasadzie dopiero co się on rozpoczął.
Udzielić odpowiedzi na to pytanie nie jest wcale łatwo, może właśnie ze względu na irracjonalność podejmowanych decyzji. Wydaje się jednak, że kluczowe jest zrozumienie kto te decyzje podejmuje. Czyli klasyczna sztuka dedukcji: znajdź tego kto osiąga korzyść na szachrajstwie, to odnajdziesz winnego. Tu decyzje podejmują osoby należące do grupy najzamożniejszych członków globalnego społeczeństwa. W rzeczywistości jest tak, że 1% mieszkańców ziemi posiada zasoby równe sumarycznemu majątkowi 99% pozostałej części populacji.
Co więcej wraz z pogłębiającym się kryzysami majątek nielicznych najbogatszych gwałtownie rośnie. Podczas gdy majątek gigantycznej uboższej części populacji systematycznie się zmniejsza. Dodatkowo to właśnie 1% najbogatszych posiada niemal stuprocentowy wpływ na wszystkie podejmowane, decyzje polityczne, społeczne i ekonomiczne. Zarówno na poziomie krajowym, jak i poziomie ponadnarodowym
Więcej o tym co łączy klimat z biznesem tu: Korporacje i Zielony Ład – kto zbije fortunę na ochronie klimatu?
Warto zaznaczyć, że jest także inne niebezpieczeństwo płynące z polityki zmierzającej w kierunku neutralności klimatycznej, które powstaje równolegle do decyzji zapadających w Brukseli. Chodzi o koncepcję oparcia transformacji energetycznej na gazie ziemnym płynącym rurociągami, w tym Nord Stream II, do Europy. UE oddała w ten sposób swe państwa członkowskie w ręce Federacji Rosyjskiej. Nie trzeba zbyt wnikliwie szukać by znaleźć dane dotyczące zmieniających się cen gazu na rynkach światowych.
W ostatnich miesiącach, czy wręcz tylko tygodniach, ceny gazu wzrosły niemal trzykrotnie w stosunku do tych, które można było obserwować na rynkach światowych jeszcze w zeszłym roku. Tym samym ceny energii i ceny ogrzewania domów zimą zaczynają orbitować w stratosferze. Niewątpliwie Federacja Rosyjska wykorzystuje utopijną politykę europejską do realizacji swych własnych, dalekosiężnych planów. Przede wszystkim powiązania i uzależnienia gospodarki UE od dostaw surowców energetycznych ze Wschodu.
Mało zaskakującym jest przy tym fakt, że po stronie europejskiej tradycyjnym i dobrze znanym partnerem dla Rosjan jest Republika Federalna Niemiec. Oczywiście wzajemna współpraca obu krajów przynosi obopólne korzyści. Niemcy, stając się centrum dystrybucyjnym gazu ziemnego. W efekcie także głównym producentem energii w Europie. I mają zamiar sprzedawać ją właśnie swym sąsiadom, w tym przede wszystkim Polsce. W żaden sposób nie współgra z tymi zamierzeniami Niemiec suwerenna polityka energetyczna Polski.
Ideałem, z punktu widzenia naszego zachodniego sąsiada, jest układ, w którym Polska nie jest w stanie dokonać transformacji energetycznej. A jednocześnie ze względu na potężne koszty i kary związane z emisją gazów cieplarnianych, nie jest także w stanie produkować energii z własnych zasobów węgla. W takiej sytuacji energię musiałby nasz kraj pozyskiwać od sąsiadów, w tym głównie od Niemiec. W tym kierunku zmierzają działania RFN osłabiające chociażby dążenia Polski do budowy elektrowni atomowych.
Realizowany Zielony Ład Europejski w ewidentny sposób zakończy mozolny proces budowy zamożności Polaków. Choć jest szansa, że sposób wdrażania tej polityki w życie, a w zasadzie jego tempo, wyzwolą takie pokłady frustracji w Europie, że zielona utopia zostanie jednak zrewidowana i urealniona, co będzie korzystne przede wszystkim dla tych mniej zamożnych 99% Europejczyków.
Tagi: gospodarka, Unia Europejska, Zielony Ład